środa, 10 marca 2010

Pyramid


Opisywałem niedawno jedną z tetrisopodobnych gier logicznych, mianowicie Magic Jewellery. Dzisiaj przedstawię Wam najtrudniejszą grę tego typu z jaką ostatnio miałem do czynienia. Mam nadzieję, że wszyscy oglądali lub czytali "Faraona" Prusa ? Jeżeli nie, to żadna strata bo gra "Pyramid" nie ma z nim prawie nic wspólnego !



Pyramid została wydana w 1990 przez Sachen, i jest w pewien sposób odkrywcza. Gra logiczna w której nie dostajemy prostych, kwadratowych klocków, tylko fragmenty piramidy. Niby różnica żadna, ale utrudnia to planowanie dla zwykłego tetrisowca podobnie jak utrudniałoby rozgrywkę trzymanie pada do góry nogami. Podstawą wygranej jest układanie linii, ale ułożenie takowych z tych mega dziwnych trójkącików to prawdziwa sztuka, w której nie dorastam do miana odtwórcy nawet.

Gra powitała mnie trzema czaszkami w menu, powinno to mnie odwieść od grania w ten tytuł. Grafika w grze jest prosta, trudno tu oczekiwać czegoś więcej niż spadające trójkąty, jednak dla fanów Egiptu znajdzie się czerwony Sfinks nad przestrzenią gry. Oprócz tego, żadnych fajerwerków graficznych, nic.

Muzyka to zapętlony jeden utwór i tyle.


Może to i przykrótka recenzja, ale nie było co recenzować. Gra "Pyramid" może być ciekawą alternatywą dla graczy o tyłkach twardych jak granit i umysłach lekkich jak gęsi puch. Reszta niech omija piramidy z daleka, bo tylko zanudzi się a nie pogra. Bardzo możliwe że w grę i jej klimat należałoby się wczuć. Ja ułożyłem jedną linię i dałem sobie spokój.



poniedziałek, 8 marca 2010

Magic Jewellery

Niektóre gry na Pegasusa nazwałbym "tatowymi". Mają w sobie pewną specyficzną moc, przyciągającą bardziej dorosłego niż dzieciaka. Łączy się to często z powtarzalną, nietrudną rozgrywką. Jedną z takich gier jest Magic Jewellery. W jakiś dziwny sposób przyklejała ona mojego Ojca do telewizora i mojego Pegasusa. O dziwo, szło mu o wiele lepiej niż mnie...



Magic Jewellery to tajwańska nielicencjonowana przez Nintendo gra logiczna, wydana w 1990 roku. Cała rozgrywka polega na układaniu co najmniej trójelementowych grup ze spadających potrójnych klocków złożonych z kolorowych kamieni. Kombinacje te możemy zdobywać poziomo, pionowo albo na ukos. Możliwe jest także usuwanie grup liczących kilka klocków, będących połączeniem np.: poziomego i ukośnego łańcucha. Kolorów kamieni jest 6, akurat w sam raz. Po zdobyciu odpowiedniej liczby usuniętych elementów, wkraczamy na nowy poziom, co sygnalizuje nam klocek który usuwa z planszy wszystkie kamienie koloru na który spadnie. Następnie zmienia się kolor tła(o którym później) oraz podkład muzyczny. No i oczywiście, jak w każdej grze ze spadającymi klockami - gra przyśpiesza.


Grafiki nie ma co opisywać, kolorowe klocki, na szczęście o kolorach dobranych na tyle trafnie, że nie ma mowy o pomyłce. W lewym górnym rogi widzimy kolejne kamienie, z prawej za to mamy licznik, punktów, usuniętych kamieni i numer poziomu. Cała "przestrzeń gry" znajduje się rameczce, którą otacza panorama Nowego Jorku. Oczywiście o ile 2.5 wieżowca można nazwać panoramą. Bardzo ładnie wygląda za to Statua Wolności, wraz z księżycem oraz gwiazdami sunącymi majestatycznie do góry pomiędzy chmurami. Przesadziłbym gdybym powiedział że znicz się pali, raczej tli. Po ukończeniu każdego poziomu, całe tło(za wyjątkiem dwu wieżowców, ciekawe dlaczego...) zmienia kolor.

Jeżeli chodzi o dźwięki, zdziwiła mnie muzyka. Spokojna, ale radosna, nie przeszkadza w grze i zmienia się co poziom. Reszta dźwięków jest na średnim poziomie typowe klockowe pitu pitu podczas usuwania kamieni i zamieniania kamieni kolejnością.



Gra warta jest ogrania, wielbiciela Tetrisa i innych gier logicznych na pewno wciągnie, maniaków akcji pewnie nie. Chociaż, może możliwość zobaczenia krwawoczerwonej Statuy Wolności może skusić wielu maniaków lejącej się krrrrwi. Tak czy siak, polecam zagrać...


niedziela, 7 marca 2010

Sky Destroyer


Dość już strzelania do Niemców i Japończyków w grach dotyczących II wojny światowej ! Sędziwy Sky Destroyer kładzie temu kres. Gra z roku 1985 wydana przez Taito Corporation na stale zagościła w pamięci konsolowiczów. Czy to dlatego że można było w nią zagrać na sławnej składance 168 in 1 ? Czy ta gra jest po prostu dobra ?


Wcielamy się w pilota japońskiego samolotu uzbrojonego w karabiny maszynowe i torpedy. Naszymi przeciwnikami sa amerykańskie samoloty myśliwskie, które pojawiają się w dwu kolorach, niebieskim i czerwonym. Jest ich całkiem dużo, w zależności od dystansu z jakiego do nich strzelamy, albo wybuchają, albo spadają i wybuchają(wbrew pozorom, ładnie to wygląda i daje dużo zadowolenia). Co pewien czas na dość dużej wysokości pojawia się cięzki bombowiec, B-24 Liberator, którego strącenie, nie jest już takie łatwe. Należy bowiem ustrzelić jego wszystkie cztery silniki, na dodatek mamy na to mało czasu.




A po co nam torpedy ? Okazuje się, że panowie z Taito wpadli na genialny pomysł i oprócz przeciwników latających, zaoferowali nam także nawodne cele. Co jakiś czas wynurza się łódź podwodna, która prowadzi ostrzał, poruszając się dość szybko. Na horyzoncie za to pojawiają się czasami lotniskowce amerykańskie, nie strzelające co prawda, ale trudniejsze w trafieniu ze względu na odległość.

Aby zakończyć misję należy dolecieć do wyspy na której znajdują się działa przeciwlotnicze i zniszczyć ja za pomocą torped. Co jest dalej ? Nie wiem, ale znając życie, takie same etapy zapętlone elegancko.

Misje wykonujemy w dzień, wieczór i noc, co wpływa na widoczność wrogów. Nasz samolot może być trafiony w jedno lub dwa skrzydła, co nie kończy się od razu wybuchem, tylko powolnym upadkiem do morza, co lepsi gracze byli w stanie jeszcze zestrzelić łódź podwodną lub statek przed utonięciem.


Dźwięk jest całkiem w porządku, melodyjka w menu i na początku misji nie odrzuca. Podczas lotu natomiast słychać przyjemny dźwięk silnika i strzałów. Im wyżej wznosimy się, tym wyższe obroty uzyskuje silnik i zmienia się jego ton. Plusk i dźwięk spadającej torpedy też stoi na wysokim poziomie.




Reasumując, gra to kawał dobrej zabawy, szczególnie dla fanów oldschoolowego latania. W sam raz na kilkanaście minut, dolecenie do wyspy i oddanie pada komuś innemu. Grafika trzyma poziom, dźwięk nie odrzuca. Polecam !